poniedziałek, 30 września 2013

Pouczające


Przystanek tramwajowy. Wysiadam wraz z około trzydziestoletnią dziewczyną, która ciągnie za sobą dwójkę paroletnich dzieci. Na całą trójkę na przystanku czeka matka (?) dziewczyny, która wita się z wnukami i głośno cmoka nad urodą jesiennego płaszczyka swojej wnuczki.

- Daj buzi babci. Babcia specjalnie po nas wyszła. – słyszę z boku.

Z tramwaju wysiadła spora grupka ludzi, wszyscy jednocześnie ruszamy w kierunku najbliższego przejścia dla pieszych. Dochodząc do pierwszych z dwóch świateł regulujących tymi przejściami słyszę, jak dziewczyna zaczyna coś opowiadać matce, a że głos ma donośny, opowieść słyszę nie tylko ja, ale i reszta tłumku.

- Ty wiesz – mówi dziewczyna – taki motorniczy to musi mieć jednak anielską cierpliwość.
- A co? – dopytuje domniemana rodzicielka.
- Czerwone światło dla pieszych, rozumiesz, tramwaj zaczyna ruszać z przystanku i, wyobraź sobie,  dokładnie w tej chwili na przejście, na tym czerwonym, wchodzi para z dzieckiem w wózku. Z dzieckiem! W wózku! Nie dość, że na czerwonym dla siebie, to jeszcze facet, który pchał wózek, zaczyna się awanturować i coś tam pyszczyć do motorniczego, który oczywiście zaczął na nich dzwonić. 

(Prawdopodobna) matka słucha uważnie i kręci z dezaprobatą głową.
Tłumek powoli dochodzi do drugich świateł. Dziewczyna trzyma chłopca za rękę, tuż obok jej matka ściska w dłoni małą łapkę dziewczynki.

- Wiesz, – ciągnie dalej dziewczyna – co ja bym zrobiła jakbym była tym motorniczym?
- No?
- Ja bym, rozumiesz, wpierd….ła tej parze.

Sekundę później obie wraz z dziećmi wchodzą na drugie, ostatnie przejście dla pieszych.


Na czerwonym.







2 komentarze: