poniedziałek, 27 marca 2017

Nigdy nie

Nigdy nie przeszłoby nam przez myśl, że przyjdzie nam wychowywać dziecko o większych niż przeciętne potrzebach.

...wszak każdemu rodzicowi rodzicielstwo jawi się rodem ze świata pełnego lukru, pudru i confetti. Na początku będzie spało jak Ańćka w kwiatkach, płakało sporadycznie, a od któregoś znamiennego tygodnia ziemskiej egzystencji, będzie obdarzać społeczeństwo bezzębnym, pełnym uroku uśmiechem... Dalszy rozwój zaś postępować będzie nad podziw książkowo. 

Czyż nie tak właśnie myśli sobie przeciętny, ufny w dobry los rodzic..?



Nigdy nie zgadlibyśmy, że źle przeprowadzony poród odbije się na nas trojgu w znaczący sposób.

...Przyczyna..? - pytają nas kolejni specjaliści po dobiciu się do drzwi ich gabinetów w ramach umawianych z wyprzedzeniem wizyt.
- Nikt tego jasno nie sprecyzuje, ale panuje niewypowiedziana na głos opinia, że problem tkwi w okołoporodowym niedotlenieniu. - odpowiadamy po raz milionosiemsettysięcytrzystadwudziestydziewiąty.


Nieważna w zasadzie pierwotna przyczyna.
Ważne brzemiemienne w skutki konsekwencje.

Nigdy nie... nigdy dotąd(!) nie braliśmy pod uwagę konieczności wzięcia Duni pod opiekę jakiejkolwiek fundacji.
Po prostu.
Dopóki dajemy sobie radę sami, dajemy radę.
Zawsze przecież w sekundę znajdzie się ktoś dużo bardziej potrzebujący.

Nie mamy intencji łamzania o datki kierowane na personalne konta.
O wspomaganie nas w kupnie pęczka marchewki, bułek i masła.
O pomoc w uiszczeniu opłaty za wizytę u kolejnego specjalisty.

Ale,
jeśli
wciąż
tkwicie
w
młynie
corocznego rozliczania
się
z
fiskusem
i...
zupełnie, ale to ZUPEŁNIE  nie wiecie, na co by przeznaczyć ów magiczny jeden procent,
podpowiem:

Jest takie pełne dobrych, kompetentnych ludzi miejsce, w którym Dunia i jej podobni otrzymują mnóstwo, MNÓSTWO profesjonalnego wsparcia, a które bez dodatkowej, z zewnątrz płynącej pomocy po prostu nie jest w stanie funkcjonować dalej samodzielnie na podobnym poziomie jakości, jak dotychczas.

Zatem jeśli machacie nad swoim PIT-em ręką bez pomysłu nad rubryczką związaną z oddelegowaniem swojego całego jednego wypasionego procenta własnego ciężko wypracowanego dochodu na rzecz kogoś potrzebującego,
niniejszym
z rumieńcem swoistego zażenowania,
acz z przekonaniem o słuszności podjętej decyzji,
podpowiadam,
by rzucić łaskawym okiem na poniższy apel:



Dunia,
Ryś,
Martyna, 
Lena,
Antek,
i wiele, (zbyt) wiele innych dzieci Waszą dobroć odczują na własnej skórze.


TE dzieci tę dobroć usłyszą sercem.

Ich rodzicom zaś niewątpliwie spocą się oczy.

czwartek, 16 marca 2017

Akwarela w deszczu

- Tocham će miśu. Jesteś moja mała, tochana córećka. - słyszę któregoś dnia z ust Duni słowa kierowane pod adresem [wielokrotnie i skutecznie] miętolonego Romka.



..........................................................................................................................

- No co, mówi tak, jak i ty do niej mawiasz - oznajmia mi prawdę objawioną O.

Pewnie.
Zawsze to lepiej niżby miała rzucać mięchem rodem z dorosłego wokabularza.
Od czego uszy każdego mogłyby spokojnie puchnąć na skutek konsekwentnego rumienienia się.

..........................................................................................................................

- "'Jesteś moja mała kochana córeczka.' - tak ja mawiam do ciebie" -  prostuję Dunię. - "...ty do misia powinnaś była raczej powiedzieć: 'Jesteś mój kochany, mały miś'. " - tłumaczę.

Ta kiwa głową wpatrując mi się w usta.

[niezmiennie mnie to rozczula]

Przytula Romka i rzecze:

- Tocham će miśu. Jesteś moja mała, tochana miś.

[po czym małoletnia tuli serdecznie pluszaka do chudej piersi i całuje go cmokając w syntetyczne futro]


Dziecięcy emocjonalny komunikat miast rzucić mi się na słuch, rzuca mi się jakimś cudem na oczy.

Te bowiem zachodzą mgłą.


Niczym watercolors  rozmyte deszczem.


..........................................................................................................................


- Mama jest s(m)utna..? - dopytuje Dunia widząc mnie wtuloną w ramiona jej ojca.
- Tak - odpowiada jej O. - Mama trochę się smuci. Tata ją przytula. 


Natychmiast czuję cmoknięcie w pośladek.
Dunia wciska się między mnie i jego.


Moja empatyczna, pędzlem i akwarelą wymalowana córka.