niedziela, 27 maja 2018

Omnia tempore arte

- ...a dalej są oczy, uszy i nos. Jak serducho. [no faktycznie] - opisuje swe (arcy)dzieło małoletnia Autorka.
- A to tutaj? To mocno czerwone? - dociekam.
- To? To jest serce. - odpowiada mi artystka.

............................................................................................


- Ty, a widziałeś, że jestem anatomicznym dziwadłem? Serce mam NAD biustem! - zauważam.
[jako że moje dziecko nie omieszkało umieścić i tego anatomicznego szczegółu na swym dnio-matczynym arcydziele]. - No, chyba że to nie biust a jakaś - bo ja wiem? - apaszka..?...- dywaguję.
- Nie, nie - odpowiada ojciec artystki - dobrze widzisz, dziecko mnie informowało w trakcie odbębniania procesu twórczego, że najpierw odrysowuje ci biust, a dopiero potem leci reszta.

Co za szczęście, że Dunia nie widziała jeszcze "Lekcji anatomii doktora Tulpa"...

Nie daj bóg zechciałaby sporządzić autorską kopię tegoż.


.............................................................................................

- No dobra, a co ja tu w ogóle robię? - dopytuję niezmordowanie.
- Tańczysz. Mama tańczy. - odpowiada mi córka.

- Acha...- kiwam głową boleśnie świadoma swych tanecznych talentów.

[bowiem kij od mopa wygrałby ze mną na wyprzódki i męczy mnie myśl, iż oto wydałam na świat dziecko, które niespełna czteroletnim talentem zdolne jest oddać czerwoną kredką mą taneczną niezborność]

Do tego przeokrutnie usiłuję nie skupiać się na tych trzech (TRZECH!) lichych włosach wyrastających mi z czaszki.