środa, 19 czerwca 2019

Piąta nitka

Doplotła się.
Piąta nić w pajęczynie Duńczynej egzystencji oplotła się wokół wcześniejszych czterech.
I choć na przekór nadziejom, na złość intencjom, na bakier z planami i pomimo rozkwitłych piwonii w Duńczynym bukiecie a kremowych róż w moim ten dzień, TEN dzień(!), nazbyt ochoczo ułożył się za pan brat z powarkującymi psami gniewu i nerwów, to oko się poci a pamiętliwe neurony jak zwykle o tej porze roku z piknięciem w sercu eksplorują meandry pamięci. Cofają się w swej mentalnej tułaczce do tamtego dnia, TAMTEGO dnia(!), gdy urodził się cały mój nowy świat.

I znów nie dowierzam.
Że tym razem to już pięć.
I że to już.
Tak nagle.
No jak to..?!