Wzrasta.
Dorasta.
Zmienia się.
To niby już trzecie lato z nią, a jednak tyle w nim pierwszego.
[nie ma już małego Pulpeta siedzącego mi na kolanach i spijającego mleko z butelki na śniadanie; nie ma malucha powożonego na spacery czterokołową karocą; nie ma kaszki aplikowanej w ramach "kolacji"; nie ma bodziaków zapinanych na napy w kroku; zniknął gdzieś spokój, że "gdzie ją posadzę, tam będzie", albowiem JEST WSZĘDZIE (!) gdziekolwiek ją pozostawię]
Poniewczasie dostrzegam te zmiany, koduję je w pamięci, porównuję z poprzednim stanem rzeczy, analizuję.
...................................................................................................................................
- Chleb czy bułka na śniadanie, Duniu? - pytam.
- Buła! - odpowiada dziewczę. - Z keczupem. - dodaje kiwając głową dla podbicia siły wyrazu komunikatu.
By następnie bezwstydnie zlizywać ów keczup hojnie wykładany na rzeczoną bułę.
Wciąż domagając się dokładki.
Keczupu.
W nieskończoność.
- Idemy tu-tu-tup? - pyta Dunia wskazując na szafę, w której trzymamy jej obuwie.
- Bde chała wódet? - uzupełnia pytanie moja mała sklepowa pomocnica, która faktycznie wzorowo pcha wózek i wrzuca wszelkie podawane jej produkty z impetem godnym rzucania odbezpieczonym granatem o zbity grunt.
[... a nie daj bóg dać jej do rąk dziesiątkę jaj...]
- Miś dany! [miś zostanie w domu - przyp. tłum. :P] - obwieszcza Dunia dowiedziawszy się, że - faktycznie - wybieramy się na spacer, i jednym z jego punktów kontrolnych będzie wizyta w pobliskim sklepie.
Romek zatem bez szemrania zostaje na stanowisku, na osłodę bezspacerowej niedźwiedziej egzystencji zestrojony w zgrabny damski kapelusik.
[i co z tego, że Roman jest facetem? - ma, dziewczyna, gust!]
"Titamy?" - pytanie-hasło, pytanie-wytrych, towarzyszy nam bezustannie.
Niezależnie od kontekstu.
Każde, powtarzam : KAŻDE miejsce dobre do titania.
Własny przewijak też.
...................................................................................................................................
... a gdy nie tita?..
Wówczas wyżywa się artystycznie...
...przestrzennie, z lekceważeniem nawet najbardziej niesprzyjających warunków pogodowych...
[Gene Kelly z jego "Singing in the Rain" może się schować głęboko do piwnicy]
... sprząta w kuchni...
... tudzież nawadnia spragnioną wody roślinność.
Moja mała Pszczoła.
..................................................................................................................................
Kiedyś Pulpet, dziś detynka*, jak rzecze Dunia.
[* dziewczynka].
Faktycznie.
Zastanawia mnie tylko, KIEDY to mija.
?
Cały czas wszak mam wytrzeszczone trzecie oko.
Obserwuję ją, gdy śpi.
A nawet gdy tylko zmruży oko.
Na milisekundę.
Niby rejestruję wszystko, a potem i tak okazuje się, że coś mi umknęło i Dunia znów doroślejsza o kolejne piętnaście sekund a na miarce z krasnoludkami do odznaczenia kolejne trzy centymetry.
Kiedy to się dzieje, pytam się...?
Dunio dziewczynka.Charakterek. Jak śpisz przychodzą krasnoludki i dokładają cegiełki do tego Pałacu.. :)
OdpowiedzUsuń... a pałac puchnie w oczach:)
UsuńOlgo, z Heluszkiem u boku dobrze, dobrze to wiesz, prawda?:)
Ściskam Was, kobitki.
"Bde chała wódet" odczytałam zupełnie niestosownie i niezgodnie z rzeczywistością, co wprawiło mnie w nie lada zdumienie ;)
OdpowiedzUsuńDunia roztapia serca, w tym moje! Oczy miałam spocone od pierwszego akapitu do ostatniego:) Leśna, jak Ty wytrzymujesz to wzruszenie? Przecież ja na oczy ledwie widzę ;)
Ja tez tak to odczytalam! Ech, te wakacyjne skojarzenia...!;-)
UsuńKiedy to mija? Sama sie nad tym glowie. Mam wrazenie, ze nigdy nie musialam wstawac do niej w nocy, zeby zrobic jej mleko, tak szybko to ucieklo. A jednoczesnie pamietam, jak wtedy wlasnie, ta ciemna noca, nie chcialo mi sie odkladac jej do lozeczka, bo tak fajnie pachniala...
Cudna ta Twoja detynka. :-)
Mi też się skojarzyło:))) Niegrzeczne detynki, niegrzeczne...
UsuńEch, Detynki, gdyby nie nówka-sztuka-Ciężarówka-Uczuciowa, nawoływałabym do spraktykowania procentowych skojarzeń w ścisłym damskim gronie :P
UsuńNiemniej, jako rzekła Isa, niegrzeczne babki z Was;))
WOW. Naprawdę czas szybko płynie. Stara prawda mówi, że najlepiej widać to po dzieciach. Fakt.
OdpowiedzUsuńFAKT!
UsuńJakże podobne mam odczucia. Siostrzane wręcz ;)
OdpowiedzUsuńTeż mi szok, Sis :P:*
UsuńUmiejętność wytrzeszczania trzeciego oka, jakże cenna. Chwytaj z tych chwil jak najwięcej. A swoją drogą Dunia ma niezłe upodobania kulinarne. Bułka z keczupem :)
OdpowiedzUsuńMalwo, bułka z keczupem tak Tobą wstrząsnęła? A co zatem rzekniesz na bułę z keczupem i MIODEM, hę? :P
UsuńLeśna, powiedziałabym, że nawet ciężarna o nietypowych zachciankach miałaby problem, by to zjeść ze smakiem :) Chociaż przypomniała mi się w związku z tym taka scenka z moim młodszym bratem, który zażyczył sobie kanapkę z dżemem i keczupem. Tylko już nie pamiętam, czy ją zjadł. Ach, ta kulinarna kreatywność dzieci.
Usuń