O.: -Jak tam dzisiaj,
Leśna? Jak minął dzień?
ja: - Nędznie. Dwie
ultrakrótkie drzemki, człowiek ledwie się zdąży wysikać i podrapać po nosie i
już trzeba lecieć, bo hrabianka wzywa. Po karmieniu nie mogłam nawet spokojnie pójść
umyć butelki, bo zaraz był ryk, że znikam z oczu. I to nie tam żadne kwękanie,
ale konkretny szloch i łzy jak grochy. Taki dramat, widzisz.
O.: - No wiesz, czasem
się zdarzy jakiś gorszy dzień…
ja: - Rany, przecież
wiem. Wcale nie oczekuję, że Dunia zawsze będzie rozkosznym landrynkowym
bobasem z bananem na mordce.
O.: - A ja tak! I
zamierzam to wyegzekwować!
……………………………………………………………………………………………………………
ja: - Na litość boską, coś ty jej zrobił z tymi włosami? Podłączałeś ją do prądu?
O.: - Ja nic nie robiłem.
Samo się.
……………………………………………………………………………………………………………
ja: - Jak ona ładnie wygląda gdy śpi…
O.: - Nom… prawie jak ja…
……………………………………………………………………………………………………………
- No mówię ci, Stefan,
tłumaczyłam matce, że ja to schabowego najchętniej, a ta mi te swoje papki
serwuje!
……………………………………………………………………………………………………………
ja (błagalnie): -Córko, powiedzże ‘mama’... Ma-ma. MA-MA. No, powtórz.
Dunia: - Ta-ta. Ta-ta.
Ta-ta-ta-ta-ta-ta!
[drogie dziecko, zapamiętam to sobie...]
Promyki słońca - te rozmówki :-) no i ta fryzura - na bank samo się, Dunia pokazuje, że buntowniczka z niej pierwsza liga!
OdpowiedzUsuńNawet bym powiedziała, że nie tyle pierwsza liga, co awangarda tej ligi;)
UsuńA ekscentryczne fryzury jakimś dziwnym trafem wychodzą "same" regularnie po kwadransach kąpielowych spędzanych ze swoim ojcem rodzonym. Taki, widzisz, przypadek;)
Na zdjeciu ze Stefanem Dunia ma gest! ;-) Widac kto rządzi.
OdpowiedzUsuńDialogi przednie :-)
Taką Dunię nazywamy "panią prezes" - gest, poza, władczy ton, wszystko jak znalazł dla osoby na zacnym stanowisku.
UsuńBiedny Stefan co i raz się nasłucha;)
Powiem Ci, że Dunia się chyba u mojego byłego fryzjera strzyże! :))))
OdpowiedzUsuń"Byłego"? Zabrzmiało wymownie!;)))
UsuńByłego, bo już nie mieszka w Polsce :))) Ale fakt - w takich jak u Duńki się specjalizował :)))
UsuńMiłosz ma taki fryz po zdjęciu czapki. Utrzymuje się kilka godzin;) A z tą mamą... Chwaliłam się, że mówi, prawda? No. To przestał. Teraz inaczej dzieli te sylaby i zamiast ma-ma jest am-am. Chociaż w sumie, pewnie na jedno wychodzi w jego wersji postrzegania świata :))) Ale ta-ta nic a nic mu nie wychodzi. Może coś jednak jest w tych tatusiowych córeczkach i mamusinych synkach?
OdpowiedzUsuńCmoki smoki!
Duńczyny fryz utrzymuje się przez 24 h nawet mimo przyklepywania sterczącego futra czapką;) Po chichu zaczynam podejrzewać, że O. utrwala go białkiem i lemoniadą;)
UsuńMa-ma i am-am to faktycznie wg niemowlęcej perspektywy jedno i to samo;) Możesz zatem uznać, że Miłosz nadal trenuje raz zdobytą wokalną umiejętność:)
Nie martw się też długo byłam tatą:) Taka z nas była nowoczesna rodzina:) hehe
OdpowiedzUsuńFaktycznie, postępowa z Was rodzina;)
UsuńU nas tatą jestem ja, kanapa i lalka. Można by rzec - sami ojcowie w tej familii;)
Stefan? Stefan! Ja czasem na Franka wołam Stefan, ostatnio wychodząc ze sklepu rzekłam do wózka: 'No to Stefan, wychodzimy z tego przybytku" wprawiając w osłupienie pańcię za ladą. :)
OdpowiedzUsuńPS. zostawiłam Ci el comentarro pod poprzednim postem! Cmok w bok
Och, nasz Stefan to już zacny emeryt! Gdy dostałam razu pewnego Stefanka, pomyślałam sobie wówczas "będzie ci on dla mego dziecka". Cóż, Stefan przeleżakował do tamtej pory w szafie z lat piętnaście, jak nie więcej, zatem naczekał się chłopina. Ale się doczekał:)
UsuńPS. Lecę zatem pod poprzedni!
Mała wichrzycielka!
OdpowiedzUsuńUwielbiam przekomarzania (tylko ze mnie nie-mistrz ciętej riposty. OK jakiejkolwiek ;o)!
Znaczy się, przyjmujesz pokornie na klatę;)
UsuńA wichrzycielka zdaje się, że przyprawi mnie jeszcze o niejeden dodatkowy siwy włos;)
Hihihi, istotnie - Pani Prezes :) "Mój mąz jest z zawodu dyrektorem" ;)
OdpowiedzUsuńO Cie felek! Fryzury zazdroszczę, próbuję i próbuję - ale trzy włosy Leona nie chcą współpracować ;)
ps. U nas z kolei tata to pa-pa ("Tatuś idzie do pracy, pomachamy tacie pa paaaaa" - a że wychodzi do pracy 7 dni w tygodniu, w niektóre dni po dwa razy, to się dziecku wkręciło na amen!)
Dawaj Leona do nas, pod "opieką" Duńczynego taty Leo od razu dorobi się dumnie sterczącego irokeza;)
UsuńP.S. Siedem dni w tygodniu?! Łomatko! Bajko, toś Ty na dwóch etatach plus nadgodziny!:(
Ty nie kuś, bo spakuję i wyślę ;) (niniejszym niformuję MOPR, że to tylko żarty)
UsuńPs. Ano widzisz - trafił mi sie pracowity, kurna felek ;)
Pps. Czy tylko ja nie umję odnaleźć kontaktu do Ciebie czy ukrywasz go skrzętnie i trzeba wystosować podanie o udostępnienie? ;)
Ppps. b.m.stepien@gmail.com - zaczepiam Cię
MOPR się nie zna na żartach. Już masz pewnie wysłaną delegację smutnych pań z aktówkami;)
UsuńP.S. Mój też lubi sobie wyjść o 7 i wrócić o 22. Czasem przemyśliwuję, że chyba mu zdjęcie dziecka oprawione w ramkę do roboty podaruję. Bo jeszcze zapomni, co "narobił";)
P.S.2 Podanie, dwa zdjęcia i życiorys plus opłata skarbowa;) Nie, no tak poważnie to właśnie pacnęłam się w czoło - nie przyszło mi dotąd do głowy, by wycierać tu sobie podłogę swoim adresem:)
Zaraz zareaguję na zaczepkę:)
tego "Tatę" to radzę wytknąć w okolicach pełnoletności ;)
OdpowiedzUsuń... i rzucić dziecinie prychając z lekceważeniem "Kieszonkowe? Idź do ta-ty. TA-TY.";)
UsuńMa dziewczyna stajla z tym irokezem.
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś miałam. Zaliczam do jednej z najbardziej udanych fryzur :)
PS. Poproś Dunię następnym razem, żeby powiedziała "ta-ta" to może powie "ma-ma' ;)
Stajla ma także wtedy, gdy nonszalancko układa sobie koc (którym chwilę wcześniej była opatulona) w charakterze szarfy na swej niemowlęcej klatce piersiowej i wymachuje gołymi nogami przyprawiając mnie o wizje natychmiastowego zapalenia płuc;)
UsuńP.S. Że też na to nie wpadłam! Mogłaby się dać na to złapać przechera jedna;)
Hahaha Jeśli chodzi o to spanie i ładny wygląd to u mnie wygląda to tak:
OdpowiedzUsuń- Jaka ona słodka...
- Tak, bo śpi.
:P
To darcie się to coś znajomego, tyle, że u mnie jest przy przekładaniu z jednej pierś do drugiej. :P A ultrakrótkie drzemki... Taaa... I jeszcze drzemki z jednym okiem pilnującym co robią a drugim zamkniętym. :P
Najwyraźniej to jest zależność wprost proporcjonalna - faktor słodyczy i piękności wzrasta wraz z faktorem spania. Wniosek jest jednoznaczny - im głębiej śpi (i dłużej!), tym słodsza dziecina;)
UsuńWłaśnie! Jedno oko zawsze czuwa!