czwartek, 7 listopada 2013

Umowa o wynajem

Tydzień 1+2+3

Mroki nieświadomości i wybiórczych wspomnień.
Owulacjo, ty cholero, dzięki wielkie, ale nie muszę cię czuć aż TAK wyraźnie.
Dni w kalendarzyku skreślane oślinionym w ustach ołówkiem.



Tydzień 4

Wku***w do sześcianu.
Drażliwość na poziomie nadwrażliwości użądlonej w zadek skwaśniałej primadonny.
A propos kwaśności – pyszne te marynowane pieczarki. P-r-z-e-p-y-s-z-n-e!
Trzy słoiki w dwa dni.
Złośliwe przytyki (ja) vs. skóra jak na nosorożcu (O.), tajony instynkt zabójcy (ja) vs. anielska cierpliwość (O.)
Nie ogarniam – istnieje ten facet naprawdę czy to fantom?



Tydzień 5

Wku***wu ciąg dalszy.
Oczekiwanie na czerwoną łachudrę w poczuciu beznadziejnego „i tak przylezie, po kiego robić sobie nadzieję…”
Półka z biustem dolega i nie daje zapomnieć, że klatka piersiowa u kobiet jest wypukła i potrafi dać do wiwatu.
Oszołomienie.
Niedowierzanie.
Drobiazgowa analiza każdego miniskurczu.
Spaaaaać…
Ziew.
( w przerwie kolejne dwa słoiki marynowanych pieczarek plus sagan marynowanej papryki - palcami prosto do gęby! szkoda czasu na szukanie widelca...- plus Haribo w kwaśnym wydaniu – nadludzkim wysiłkiem powstrzymuję się od wylizania celofanu z kwaśnych resztek i wypicia octowej zalewy ze słoików po marynatach)



Tydzień 6


Tête-à-tête z ginekologiem.
Kończyny z galarety, mózg z galarety.
Kolejna paczka Haribo.
Żelatyna opanowała wszechświat.
Dogłębna analiza każdego parametru życiowego w kontekście nowo zyskanej Świadomości.
Internet kopalnią wiedzy pożądanej, ale jeszcze bardziej – NIEchcianej.
Dr Gugiel jest gupi. Nic się nie zna na psychice kobiety z ciężarnym zapaleniem opon, powłok i neuronów.
Embargo na dostawę kolejnych informacji.
Biust – czuć. Szczególnie nocą, wybudzam się przy każdorazowej zmianie pozycji.
Nerwica. Ambiwalentne uczuciaStrach. Poczucie, że ale ja się przecież nie nadają na matkę! (acha, rychło w czas te refleksje...)
Duphaston łykany jak landrynki.
Sikanie – nie sądziłam, że można TYLE razy dziennie ganiać do toalety (!)
Spaaaaać…
Ziew, 
ziew, 
i jeszcze raz zieeeew.





Tydzień 7

Nudności.
Co za durne słowo... 
I czego się, głupia babo, cieszyłaś, że mdłości cię ominęły?
Oddaję światu, com zdążyła pobrać chwilę wcześniej przewodem pokarmowym.
Nowy wymiar pokojowego dizajnu - miska przy łóżku. Na wszelki wypadek.
Nie czytam głupot w internecie.
Nie muszę .
Wystarczy, że ROZMYŚLAM  o tym, co zdążyłam przeczytać jeszcze przed nałożeniem na komputer szlabanu, blokady rodzicielskiej i łańcucha z kłódką i szyfrowanym kodem.

Żeby przestać rozmyślać, trzeba by strzelić sobie z kuszy w potylicę.





Sikam.
Śpię.
Czekam.
Sikam.
Jem.
Minęła dopiero godzina od śniadania, a mnie z głodu żołądek już przyrósł do kręgosłupa!

W magazynach, sklepach, wytwórniach i hurtowniach dziki popłoch - Haribo lada dzień wyjdzie. Marynowanych pieczarek już nie ma. Trzeba będzie importować z Chin. Ostał się jeno słoik z papryką w occie i piri-piri wypalające dziury w przełyku.

Mlask.

Hormonalny drenaż mózgu.
Mówcie mi: Droga Niekonsekwencjo.
Płaczę na komediach, wylewam potoki łez podczas lektury krwistych kryminałów, zaś z doskonałą obojętnością oglądam rozczulające (w zamyśle reżyserów i producentów), ckliwe dzieła światowej kinematografii.
Dzieci w reklamach też mogę oglądać(!) - zupełnie nie dociera do mnie, że właśnie wyprodukowaliśmy zalążek małego, najprawdziwszego w świecie Człowieka...



Tydzień 8

Wizyta u lekarza.
Wyczekana z tyłkiem na szpilkach, obgryzaniem paznokci i nerwowym drganiem powieki.
Okupiona stresem oczekiwania, huśtawką, a raczej rollercoasterem hormonalnie wygenerowanych nastrojów (święty by nie zdzierżył...) i szlochami, które wyżłobiły mi zmarszczki, które to z kolei chyba tylko dr Szczyt będzie umiał mi wyprasować w swojej lśniącej luksusem klinice.
O. od moich szlochów ma za to zmarszczki na mózgu - tego Szczyt mu nie naprawi...

Jeśli zemdleję z nerwów w tramwaju, nie dotrę na umówioną wizytę i przełożą mi ją na niewiadomopsiakrewkiedy!

Postanawiam więc nie mdleć i dotrzeć. Postanawiam nie zwymiotować na asystentkę oczekującego mnie znachora choć moja silna wola w tym temacie ma doprawdy zerowe znaczenie. 
Postanawiam też nie zaciskać szczelnie powiek.


Dzięki temu WIDZĘ na monitorze jak w ponad dwa tygodnie temu oglądanym na ekranie pęcherzyku ciążowym kręci się mały Lokator.


Zaś malutkie serce Lokatora młóci szaleńczo krew uderzając 157 razy na minutę.

!



"Umowa o wynajem M1 położonego w trzewiach obywatelki Leśnej będzie obowiązywała do 23 czerwca przyszłego roku. Wypowiedzenie umowy może nastąpić na dwa tygodnie przed ww. terminem. W wyjątkowych przypadkach wynajem może potrwać też dwa tygodnie dłużej. Nie zaleca się jednak przeciągania pobytu ponad miarę, jako że wynajmująca dysponuje ściśle określoną rezerwą psychicznej wytrzymałości, jej lokum zaś ściśle określonym maksymalnym metrażem."



Ktoś tu doskonale wiedział jaki dokładnie prezent chciałby otrzymać z okazji pierwszego w swoim życiu Dnia Ojca...:)




17 komentarzy:

  1. No i cudnie. I wszystko książkowo w dodatku, nawet te papryczki z pieczarami :)
    Zapraszam do mnie, mam sześć słoiczków tegorocznych maślaczków :)
    Gratulacje w związku z Lokatorem z Sercem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O jak cudowniaście!!! O jak bosssko!!!! O jakbym chciała zwariować i być psychiczna z powodu takiego małego Lokatora! Ale pięknie to u Ciebie wygląda...

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie wsuwam marynowane grzybki :-) Nie mam absolutnie żadnych objawów czy zachcianek ale tak bym się chciała zarazić od Ciebie ciążą, że może tymi grzybkami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie cierpię grzybów ale jeśli to sposób... zjem i ja:P

      Usuń
    2. Dziewczyny, wpadajcie do mnie - napasę Was i grzybkami i papryczką i dżemem śliwkowym (bo w takim to kulinarnym zestawie gustuję ostatnio najbardziej;-)
      Gdybym tylko mogła zarażać... gdybym tylko...

      Nieustająco zaciskam kciuki za to, by spełniły się Wasze marzenia.

      Usuń
  4. Gratuluję:) a żelki na początku ciąży jadłam jak opętana:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Ja już pożarłam wszystkie. W sklepach w promieniu 200 km próżno szukać, trzeba będzie zamawiać prosto z fabryki Haribo w Bonn;)

      Usuń
  5. Piękny opis. Niech Lokator się dobrze sprawuje, rozrabia w normie, tak żebyś wiedziała, że tam jest, ale żeby nie było uciążliwie i wyprowadzi się sprawnie w określonym w umowie terminie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W razie groźby niedotrzymania warunków umowy wynajmę najlepszego w mieście prawnika, pogonię upartego Lokatora i jeszcze naliczę podwójną stawkę za czynsz;)

      Usuń
    2. Leśna, ważniejsze, żeby mu się lokum podobało i za wcześnie nie chciał się wyprowadzić. Po terminie to go najwyżej siłą wyciągniesz - niszcząc ściany mieszkania.

      Usuń
  6. ALE FAJNIE! Jest Lokator! W małej, zgrabnej kawalerce. Niech mu się tam wygodnie żyje. Uścisk!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kawalerka jak na razie wręcz skrojona na miarę Lokatora.
      Odścisk!;)

      Usuń
  7. Czytałaś może ostatnie Wysokie Obcasy? Ciekawy artykuł o porodzie - cesarce i naturalnym. Ku czemu się skłaniasz? Czy za wcześnie pytam? Serdeczności, Melka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam niestety. Nie mogę dostać tego numeru w sklepach. Pytanie nie jest za wczesne - często o tym rozmyślam, chciałabym się mądrze do tego przygotować. Sądzę jednak, że moje skłanianie się ku którejkolwiek opcji nie ma żadnego znaczenia - to lekarze zadecydują, co będzie dla mnie optymalne. Być może moje osobiste preferencje nie będą miały żadnego znaczenia. Nie wiem ile w tym jest prawdy, ale czytałam, że ponoć w przypadku kobiet po 35. roku życia lekarze decydują częściej o cesarkach. W tej chwili jestem jeszcze zbyt skołowana samym faktem doświadczania mojej ciąży, by mieć jakikolwiek skonkretyzowane poglądy kwestię porodu.

      Usuń
    2. Spoko - mogę zeskanować i podrzucić if you like. Przy okazji cieszę się, że są jakieś profity z bycia po 35 :)

      Usuń
    3. Podrzucaj if you can:)
      Cesarkę nazywasz profitem? Kochana, ja nie widzę na razie nic fajnego ani w tym cesarskim ani w naturalnym porodzie. Najchętniej zażyczyłabym sobie głębokiej narkozy i wydobycia dziecka czarami przez powierzchnię skóry :P

      Usuń