czwartek, 10 października 2013

Jako rzecze...

... Nigella, dobry omlet nie jest zły.
Tym dziś uraczyłam O. po powrocie z fabryki.
Był tak zachwycony, że aż nie dostał zgagi, ani niestrawności, jeno wypęku  i stanu nic_dziś_więcej_ nie_zeżrę.

Dwudziesty czwarty.

Dzień cyklu.


Nie, nie, nie, wcale nie rozmyślam nad tym, dlaczego diabelnie dolega mi biust (ależ on pękaty! i bolesny! szczególnie schyliwszy się i poczuwszy...)

I chyba mogłabym zrobić już jakiś doktorat jako mikrobiolog analizując estetykę kwadratowych cząstek papieru rozwijanego z rolki. I śluzowate wzorki na tymże.


Dwudziesty.
Czwarty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz