piątek, 25 kwietnia 2014

Na ósmym zakręcie



Ósmy miesiąc nadgryziony.
Zęby mocno wbite w 32. tydzień (trzydziesty drugi! !???!przecież niedawno byłam w raptem siódmym!...), spuchniętymi nogami kręcę ósemki w powietrzu.
Dłonie niczym dobrze wyrośnięte na drożdżach bułki, palce niczym spętane różowe serdele rodem z PRL-owskiego mięsnego .
Gdybym cudem jakimś boskim posiadała diamentami skrzące Kruki i Aparty, w te pędy trzeba by je z owych spuchniętych buł usuwać, by uniknąć rozłupywania precjozów przez rosłego kowala jakimś ciężkim narzędziem. 

Siku osiem razy na godzinę…

- I co, lżej teraz?- pyta O.
- Wielkiej różnicy to nie ma… - odpowiadam.

… gdyż ledwo opuszczam toaletowe apartamenty, pęcherz ciśnie na nowo. Natychmiast.



Rano. 
Leżę i dotykając dłonią brzucha usiłuję wymóc na dziecinie, by przestała w końcu badać czy „aby na pewno nie da już rady jeszcze bardziej się wyprężyć  i rozprostować nóg w tym lokalu..?”

…no nie da się, dziecko drogie. Jeśli jeszcze raz rozciągniesz mi tam swoje kopyta od żebra do żebra, pępek mi eksploduje, skóra mi trzaśnie i będę musiała łatać ci dziury w ścianach twego M1 zaprawą murarską…


 

Wizyta położnej.

- …to do naszego następnego spotkania niech pani przemyśli sobie ten plan porodu.

Porodu??????????????!! Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!



Mimo uporczywego przymykania oczu na fakt, iż trzeba będzie jednak to dziecko urodzić nawet pomimo wewnętrznego buntu w duszy i mglistych marzeń, by stało się to bez mojego osobistego udziału oraz mimo niepewności co do tego, czy społeczeństwo będzie domagać się różu czy błękitu do interpretacji zawartości wózka, wertujemy księgi imion.

Ciężka to orka, gdy dwie głowy to nie jedna a w obu lęgną się liczne skojarzenia wykluczające masę potencjalnych imion z ostatniego etapu Ważnego Wyboru.
 
- Nie możemy pozostać przy Kijance? Przyzwyczaiłem się do tego określenia.- rzecze zmaltretowany imiennymi poszukiwaniami O.


A wystarczyło zamknąć paszczę i przewidzieć konsekwencje, gdy wiele miesięcy temu patrząc na rozmyty obraz rozwijającego się płodu, zakrzyknęłam pełna zachwytu:


- Patrz! Toż nasze dziecko wygląda zupełnie jak kijanka!

Kijanka zatem z powodzeniem wklejona w domowy słownik nijak obecnie z wokabularza nie chce dać się wydrzeć. 
Ni wyskrobać żyletką.
Niechybnie przyjdzie nam ostatecznie nadać dziecku numer katalogowy bądź zwracać się doń w trzeciej osobie, za przykład biorąc pielęgniarkę, która ostatnio dostąpiła zaszczytu wkłucia się w moją żyłę.

- Niech siada. Nie ma skłonności do omdleń? Niech trzyma ten wacik.

 
Otóż to, droga dziecino, to jest wyjście!

- I niech natychmiast przestanie mnie kopać po wątrobie, bo doniosę ojcu i ten nałoży karny szlaban zaraz po narodzinach!


5 komentarzy:

  1. Jak to już ósmy?? Kiedy???
    Sikanie... taaa... pamiętam. Zastanawiałam się, czy nie warto sobie pościelić w WC...
    Całusy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, Juti, jakim cudem to już ósmy i kiedy to się tak porobiło..!? Zatrzymuję się zaskoczona własnym widokiem w lustrze - siebie i doczepionego do mnie bagażu. A w WC tylko czekać, aż obok półki z książkami zainstaluję sobie czajnik, puszkę z herbatą i dyżurny kubek;)

      Usuń
  2. Mnie od tego siusiania to już nogi bolą... Mam łazienkę piętro niżej od sypialni i kuchnio-salonu;) No ale mamy zamiar w tym tygodniu przenieść się ze spaniem na poziom łazienki, to chociaż w nocy nie będę się staczać ze i wtaczać po schodach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od razu, tak jak swego czasu Juti, rozważ, czy nie zorganizować sobie tego spania w samej łazience. Ja jestem coraz bliższa tej koncepcji;-)

      Usuń
  3. Ło matko my mieliśmy imię już w 15 tygodniu :D ale też nie obyło się bez "to mi się źle kojarzy... To takie jakieś..." :) wc -,- masz szczęście, ze już Cię to nie dotyka

    OdpowiedzUsuń