poniedziałek, 4 listopada 2013

Obłęd gwarantowany


Drugą noc z rzędu śnię, że krwawię. 
Jak to, przecież wszystko było w porządku..? Żadnego plamienia! Nic, kompletnie nic, ani jednej plamki, ani jednej mikroskopijnej kropki. Dlaczego teraz tyle krwi…?
Budzę się rano zlana potem, na drewnianych nogach idę do łazienki i hipnotyzuję wzrokiem własne gacie. 
Wszystko w porządku.  Nic się nie dzieje. To tylko parszywy sen.

Ale koszmarne wizje tkwią w najlepsze w zmaltretowanej głowie…

Strach w połączeniu z hormonalnym koktajlem stanowi zabójczą mieszankę dla umysłu.
Buczę w poduszkę, łzy żłobią mi kaniony na policzkach, producenci chusteczek do nosa ozłocą mnie gdy już niedługo dorobią się na mnie marmurowych pałaców ze złotymi klamkami. 

- Tak bardzo się boję, mam tyle strachów i zgryzot, że nie umiem się cieszyć tą ciążą. – wysmarkuję komunikat do O.

Ten mnie przytula, tłumaczy oczywistości, pociesza, rozmasowuje zesztywniałe mięśnie i jak nic zagwarantowuje sobie tym samym wniebowstąpienie wśród chórów anielskich i przypięcie do klapy Orderu Za Wytrwałość przez przedstawiciela wszystkich Archaniołów razem wziętych.

Odkrywam w zdumieniu, iż niezliczone rzeczy mogą dostarczać tysiące powodów do smarków, czarnej rozpaczy i pohisterycznej czkawki.

Wszystko jedno, czy to pan pingwin Joeya, czy może fragment w czytanej książce, w którym to „(…)Powietrze na przystani psuły zapachy lin, kreozotu i benzyny.(…)” (błagam, nie pytajcie, CO dokładnie w tym fragmencie może wzbudzać jakiekolwiek emocje, a tym bardziej niekontrolowany płacz…), czy też dostanie się odrobiny jajecznego żółtka do starannie oddzielanych białek przy próbie produkcji ciasta (dramat w trzech aktach z laniem łez do miski i konwulsyjnym wstrząsaniem ramion).

Zwariuję.
Jak nic zwariuję.

12 komentarzy:

  1. Jak mi dobrze - witaj w gronie! :) Powariujemy razem? :)

    "Strach w połączeniu z hormonalnym koktajlem stanowi zabójczą mieszankę dla umysłu" - oh yes indeed!

    Dlatego siłą woli staram się zgwałcić i patrzeć na wszystko w miarę pozytywnie. Panice mówię, żeby spierdzielała. Ignoruję zapisy na ulotkach w rubryce "efekty uboczne". Mówię se:"Ok,przechodzisz przez piekiełko, racja, być może nic z tego nie będzie, ale kiedyś i tak to się skończy. So hold on, sista!"

    Dwie noce temu widziałam w sypialni... niedźwiedzia (niedźwiedzia?!), który ze mnie się śmiał. Tak się rozszlochałam, że nie mogłam się uspokoić. Między smarkami mówiłam Małżowi: "Jak nic, ja tego nie przeżyję, ja nie dam rady!". Rano jakoś było mniej histerycznie...

    Każdej nocy nawiedzają mnie różne zjawy. Już nie krzyczę. Mówię im "dzień dobry" i "idźcie w pokoju". Siedzę na łóżku tak długo, aż się w pełni obudzę. Staram się zaprogramować na 'niekrzyczenie'.

    Na razie jakoś leci.

    A Tobie poleci... dopiero za 9 miesięcy. Jak chluśnie, to porządnie i potem tylko ... myk! i już mamy Bobasa na świecie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moją panikę chętnie bym pogoniła bardziej nieparlamentarnym określeniem, ale nie mogę, bo gula jak pięść więźnie mi w gardle, oczy mgłą zachodzą i wersy komentarza rozmazują się w łzawych refleksach. Mrugam gęsto rzęsami i reguluję ostrość widzenia. Oby tylko tego niedźwiedzia niet...;)

      Usuń
  2. no ja też... ale nie chciałam przy dzieciach :)

    A tak serio, to oddychaj, Laska, oddychaj. Poszukaj czegoś, co Cię relaksuje, bo to ważne. Tak radzi Ciocia Dobra Rada, która się raczy muzyką chillout / classic / relax na www.spotify.com i okazjonalnie pobiera masaże pleców - tanie i dobre ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Ciocia niech się przespaceruje pod http://www.radiohoryzont.pl/
      Wprawdzie pleców tam nie masują (jeszcze!), ale nutki prima sort. Można się tak zczilałtować i zambientować, że normalnie zen, kwiat lotosu i ommm...;)

      Usuń
  3. Ponieważ jakiś czas temu też tak świrowałam to wiem o czym mowa. Czy można iść na zakupy do hipermarketu i dwa razy iść do toalety pod pretekstem sisiu tylko po to by sprawdzić czy majtki nadal są białe? Można!:) Można sprawdzać nawet raz na godzinę a na wizytę kontrolną można pojechać ze spakowaną torbą do szpitala - po tym incydencie mąż stwierdził, że muszę się leczyć z moich lęków:)) Proszę nie katuj się tak. To jest moja 3 ciąża i wiem, że można naprawdę świrować i bardzo się bać, ale tak naprawdę nic nie możemy zrobić żeby zmienić bieg zdarzeń. Ciesz się ciążą i odpoczywaj. Nie myśl o takich złych rzeczach bo takie myślenie, stres i płacz nie sprzyja zdrowiu dzieciątka. Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze. pozdrawiam ciepło:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze spakowaną torbą na wizytę powiadasz... Bez obaw, ja na swoją udam się jednak bez kapci, szlafroka i krzyżówek;)
      Bardzo się staram to wszystko ogarnąć. Dostałam w łeb hormonalnym młotem i mam świadomość wchodzenia w iście rewolucyjny czas. Dzięki ogromne za dobre słowo! Naprawdę pomaga - jak bum cyk cyk;)

      P.S. Cichutko przypomnę, że zgłaszałam się po kluczyk do Twojego bloga. Nie umiem korzystać z wytrychów i łomów;)

      Usuń
    2. Już wysłałam zaproszenia:) Mam nadzieję, że z tym pomaganiem to na serio;) Trzymaj się i nie świruj;)

      Usuń
    3. A jeśli chodzi o tą spakowaną torbę do szpitala to byłam gotowa na wszystko. Podejrzewałam u siebie nawet raka i łatwiej mi było w niego uwierzyć niż w kolejną ciążę. Przeczytałam o beta HCG, że jest również markerem nowotworowym i tak się nakręciłam. Do tego jeszcze dołożyłam moje torbiele na jajnikach i miałam gotową diagnozę. Dziś moja diagnoza ma 25 tc i przyjdzie na świat w lutym:) Tak mi dwie nieudane ciąże popsuły psychikę.

      Usuń
    4. Ona (onas) Oj można, można... Ja już sobie nawet radzę bez pójścia do toalety, hehe. Ze spakowaną torbą do szpitala to pierwszy raz jechałam w 5 tygodniu i na tym się nie skończyło.
      No nie oszukujmy się - średnio sobie radzę jako kobieta w ciąży ;)
      Pozdrawiam wszelkie inne wariatki! :)
      PS. Ja 23 tydzień, też się (powoli oswajam z myślą, że może jednak szczęśliwie) szykuję na luty.

      Usuń
  4. W ogóle się na tym nie znam ale kciuki ściskam mocniej coraz mocniej:)) Pozdrawiam szalone kobiety:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, ja też się na tym nie znam! Normalnie totalna amatorszczyzna;)

      Usuń