piątek, 10 lipca 2015

Pop quiz, hotshot

Śniadanie, przewijanie, zabawa.
Mija godzina, dwie... Mija w końcu i trzecia.
Tarcie oczu, rozdzierający ziew, że żuchwa aż trzeszczy a oczy łzami zachodzą, ale zawodniczka siedzi twardo, nie daje się odłożyć do wyra.
Mija czwarta godzina.
Oczy jak u królika, żuchwa wyłamana, zawodniczka mięknie acz dla zasady wierzga kopytami gdy odłożyć ją na jej królewskie piernaty.
Siadam, nurkuję dłonią do łóżeczka i głaszczę dziecięcy policzek.
Oczka maślanieją choć wciąż na mnie zerkają, Dunia miarowo ciumka smoczek, kopytka leżą wreszcie spokojnie.
Nie mogę oderwać dłoni od jej policzka, bo trochę jeszcze brakuje do osiągnięcia bezpiecznego stanu nieważkości.
Głaszczę więc dalej.
I słucham coraz bardziej spokojnego oddechu.
W ten cichy obraz wdziera się nagle odległy dźwięk włączonego sygnału karetki. Dźwięk przybiera na intensywności. Jeśli ambulans dojedzie w nasze okolice nie skręcając gdzieś wcześniej, wyrwie mi dziecko z tego błogiego stanu zapadania w sen. By rzucić się do okna i zdążyć je zatrzasnąć, musiałabym oderwać swoją dłoń od Duńczynego policzka.
Jeśli oderwę tę dłoń, cały seans usypiania będzie można o kant d... potłuc.

Pop quiz,hotshot… What do you do? What do you do?!
……………………………………………………………………………………………..

Nauczyła się siadać.
Jak dorosły - z pleców, z lekkim skrętem, opierając się na łokciu.
Tak się tym zachłysnęła, takim uwielbieniem do ruchowej nowości zapałała, że zapomniała zupełnie jak się leży.
Zdawać by się mogło, wańkę-wstańkę w domu mamy. Żywą, niewiele ponad roczną.
Co ją położę, dziecina natychmiast przyjmuje pozycję siedzącą. Nie zdążę się nawet dobrze odwrócić.
Ja kładę, ona siada. 
Kładę – siada. 
Kładę – siada. 
Kładę – siada. 
Kładę – siada.

Po pięciu godzinach tej imprezy podchodzę po raz dwadzieściatysięcydziewięćsetsiedemdziesiątyósmy do łóżeczka i zastaję swoje dziecko znieruchomiałe:


Usnęła!
Ale, ale...
Jeśli ją ruszę, będzie kwęk i koniec spania. Jeśli zostawię – dziecko-połamaniec dorobi się wygiętego w paragraf kręgosłupa.

Pop quiz, hotshot… What do you do? What do you do?!
……………………………………………………………………………………………..

[oficerze Traven, powiadacie więc, że uzbrojony w bombę autobus to było wielkie wyzwanie, hmm..?]

15 komentarzy:

  1. Uśmiałam się :D Pozycja genialna do spania :P Moja póki co śpi z dupką wypiętą do góry, dajemy jej tak spać z godzinę, później ją odwracamy jak wiemy, że śpi na tyle głęboko, że się nie obudzi. :) Współczuję tego głaskania, nasza już się obywa bez tego za to rolę głaszczącej ręki przejął szumiący misiek. O wiele wygodniejsze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raz trzeba głaskać i nie ma zmiłuj, bez tego nie zaśnie, innym razem wystarczy buźka w czółko, ze dwa razy przeczesać grzywę i dziecina ulula się sama. Nie ma reguły.
      Szumiący misiek? Cóż to za wynalazek? Czemu ja o nim nic nie wiem?;)

      Usuń
  2. Zuch dziewczynka! A fota przednia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błysnęłabyś lepiej autorytetem cioci Meli i wyłożyła dziecku, że zuch-dziewczynki śpią na pleckach a nie skrzywione w zygzak;)

      Usuń
  3. Q1: głaszczę dalej i mam nadzieję, że A karetka skręci, B sen będzie już na tyle mocny, że karetka przemknie niezarejestrowana.
    Q2: zostawiłabym. Od jednego razu kręgosłup się nie skrzywi, a ten matczyny od kolejnego usypiania owszem może ;)
    Istne pole minowe;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Q1 - wiedziemy egzystencję w kwartale rozpiętym między dwoma szpitalami. Karetek jak psów. Najgorsze, że czasem jedzie taka spokojnie od szpitala ulicą i włączy wyjca nagle, wypadając zza zakrętu. Takie są najgorsze. A z Duńką, wiesz, nawet głęboki sen nie zabezpiecza przed wybudzeniem na dźwięk sygnału. Taka Duńczyna przypadłość, psia kostka.
      Q2 - ja już się czuję permanentnie zgięta w pół;)

      Nom, pole minowe, słuszna uwaga;) \
      Buziaki! Dobrze Cię znów "widzieć":)))

      Usuń
  4. Karetki to pikuś. Psy ujadające za oknem plus jeden psi wariat za ścianą to dopiero wyzwanie!
    Pozycja pierwsza klasa :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas psy ujadające za oknem wpływają raczej na wkurw u matki, dziecina bowiem cieszy się jak głupi do sera i szczeka razem z produkującą się na zewnątrz zwierzyną;)
      Pozycję ochrzciliśmy mianem "scyzoryk", gdyż dziecko składa nam się niczym jackknife;)

      Usuń
    2. Ano właśnie. I ta chęć szczekania razem ze stworem za oknem wyrywa mi Klopsa ze snu...
      Scyzoryk scyzoryk tak na mnie wołają.

      Usuń
  5. A ja mieszkałam kiedyś przy dyspozytorni karetek. Ł w ogóle na nie nie reagowała ;) Chyba już w brzuchu poznała ten dźwięk (kilkanaście razy dziennie) ;)
    Kochana, zaraz będzie level wyżej - wstawanie ;)
    Buziaki z wakacji! :) Wesoło jest ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wstawanie, no tak... Idę szukać tabletek na wielokrotny zawał serca...

      Usuń
  6. Sytuację karetkową znam z własnego doświadczenia, jak nie zamknę okna, bo mi się wydaje, że "tym razem się uda", to nigdy się nie uda. Dodam, że mojego jednego dziecia karetki ani inne straszaki nie ruszają, a drugiego dziecia rusza wszystko, bo śpi jak zając pod miedzą.
    W odpowiedzi na pierwsze pytanie: cokolwiek nie zrobisz, czy rzucisz się jak pantera na okno, czy nadal smyrasz Dunię zapewne i tak jesteś na przegranej pozycji ;-)

    Sytuację nr 2 też właśnie przerabiam, przy czym na siedząco jeszcze dzieć nie zasypia, ale za to próbuje stawać na głowie i w tak dziwnie poskręcanej pozie już go śpiącego zastałam. Prostuję jego gibkie ciało dopiero jak stwierdzam, że sen jest strong inaf :-)
    Zdjęcie super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, Promeso, czego by człowiek nie zrobił i tak jest się na przegranej pozycji. Trzeba by mieć pewnie czarodziejski pierścień Arabeli, żeby ogarnąć rzeczywistość successfully;)

      Usuń
  7. Hop, hop!!!
    Żyjesz???
    Tęsknimy za Tobą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żyję, żyję... Rzeczywistość się zapętliła, spędzam więc czas na jej rozsupływaniu.
      :*

      Usuń