Doplotła się.
Piąta nić w pajęczynie Duńczynej egzystencji oplotła się wokół wcześniejszych czterech.
I choć na przekór nadziejom, na złość intencjom, na bakier z planami i pomimo rozkwitłych piwonii w Duńczynym bukiecie a kremowych róż w moim ten dzień, TEN dzień(!), nazbyt ochoczo ułożył się za pan brat z powarkującymi psami gniewu i nerwów, to oko się poci a pamiętliwe neurony jak zwykle o tej porze roku z piknięciem w sercu eksplorują meandry pamięci. Cofają się w swej mentalnej tułaczce do tamtego dnia, TAMTEGO dnia(!), gdy urodził się cały mój nowy świat.
I znów nie dowierzam.
Że tym razem to już pięć.
I że to już.
Tak nagle.
No jak to..?!
Piec! Cudownosci dla Duni, niech kwitnie!❤❤❤
OdpowiedzUsuńUkochana Twoja!
OdpowiedzUsuńSto lat Duniu, Sto lat Leśna! :*
Duniu nasza śliczna ❤️ rosnij zdrowa i szczęśliwa, spełniaj marzenia i uśmiechaj się jak najczęściej! Leśna Mamo, też mam wrażenie, jakby to było wczoraj i łezka się w oku mym kręci... Całuję Was bardzo mocno!
OdpowiedzUsuńTożto już Panienka.... Jak ten czas ucieka... A my co roku tak samo zdziwione i zachwycone, że możemy być obok...Sciskam Was Dziewczyny przez coraz bardziej Dziewczynskie D.
OdpowiedzUsuńAż wstyd, że teraz dopiero... Ale całuję mocno, ściskam, pozdrawiam urodzinowo. Duniu, rośnij zdrowo i wesoło!
OdpowiedzUsuńLeśna, no nie wygłupiaj się, wracaj!
OdpowiedzUsuńLeśna, hop hop!
OdpowiedzUsuń