wtorek, 6 września 2016

Lato mija, wszystko mija

Rośnie mi Dunia.
Wzrasta.
Dorasta.

Zmienia się.

To niby już trzecie lato z nią, a jednak tyle w nim pierwszego.

[nie ma już małego Pulpeta siedzącego mi na kolanach i spijającego mleko z butelki na śniadanie; nie ma malucha powożonego na spacery czterokołową karocą; nie ma kaszki aplikowanej w ramach "kolacji"; nie ma bodziaków zapinanych na napy w kroku; zniknął gdzieś spokój, że "gdzie ją posadzę, tam będzie", albowiem JEST WSZĘDZIE (!) gdziekolwiek ją pozostawię]

Poniewczasie dostrzegam te zmiany, koduję je w pamięci, porównuję z poprzednim stanem rzeczy, analizuję.

...................................................................................................................................

Niegdysiejszy Pulpet stawia żądania.

- Chleb czy bułka na śniadanie, Duniu? - pytam.
- Buła! - odpowiada dziewczę. - Z keczupem. - dodaje kiwając głową dla podbicia siły wyrazu komunikatu.

By następnie bezwstydnie zlizywać ów keczup hojnie wykładany na rzeczoną bułę.

Wciąż domagając się dokładki.
Keczupu.
W nieskończoność.

- Idemy tu-tu-tup? - pyta Dunia wskazując na szafę, w której trzymamy jej obuwie.
- Bde chała wódet? - uzupełnia pytanie moja mała sklepowa pomocnica, która faktycznie wzorowo pcha wózek i wrzuca wszelkie podawane jej produkty z impetem godnym rzucania odbezpieczonym granatem o zbity grunt.

[... a nie daj bóg dać jej do rąk dziesiątkę jaj...]

- Miś dany! [miś zostanie w domu - przyp. tłum. :P] - obwieszcza Dunia dowiedziawszy się, że - faktycznie - wybieramy się na spacer, i jednym z jego punktów kontrolnych będzie wizyta w pobliskim sklepie.

Romek zatem bez szemrania zostaje na stanowisku, na osłodę bezspacerowej niedźwiedziej egzystencji  zestrojony w zgrabny damski kapelusik.




[i co z tego, że Roman jest facetem? - ma, dziewczyna, gust!]

...................................................................................................................................

"Titamy?" - pytanie-hasło, pytanie-wytrych, towarzyszy nam bezustannie.
Niezależnie od kontekstu.
Każde, powtarzam : KAŻDE  miejsce dobre do titania.

Własny przewijak też.



...................................................................................................................................


... a gdy nie tita?..



Wówczas wyżywa się artystycznie...




...przestrzennie, z lekceważeniem nawet najbardziej niesprzyjających warunków pogodowych...

[Gene Kelly z jego "Singing in the Rain" może się schować głęboko do piwnicy]




... sprząta w kuchni...



... tudzież nawadnia spragnioną wody roślinność.





Moja mała Pszczoła.

..................................................................................................................................

Kiedyś Pulpet, dziś detynka*, jak rzecze Dunia.  

[* dziewczynka].



Faktycznie.


Zastanawia mnie tylko, KIEDY to mija.

?

Cały czas wszak mam wytrzeszczone trzecie oko.
Obserwuję ją, gdy śpi.
A nawet gdy tylko zmruży oko.
Na milisekundę.

Niby rejestruję wszystko, a potem i tak okazuje się, że coś mi umknęło i Dunia znów doroślejsza o kolejne piętnaście sekund a na miarce z krasnoludkami do odznaczenia kolejne trzy centymetry.


Kiedy to się dzieje, pytam się...?


13 komentarzy:

  1. Dunio dziewczynka.Charakterek. Jak śpisz przychodzą krasnoludki i dokładają cegiełki do tego Pałacu.. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... a pałac puchnie w oczach:)
      Olgo, z Heluszkiem u boku dobrze, dobrze to wiesz, prawda?:)
      Ściskam Was, kobitki.

      Usuń
  2. "Bde chała wódet" odczytałam zupełnie niestosownie i niezgodnie z rzeczywistością, co wprawiło mnie w nie lada zdumienie ;)

    Dunia roztapia serca, w tym moje! Oczy miałam spocone od pierwszego akapitu do ostatniego:) Leśna, jak Ty wytrzymujesz to wzruszenie? Przecież ja na oczy ledwie widzę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez tak to odczytalam! Ech, te wakacyjne skojarzenia...!;-)

      Kiedy to mija? Sama sie nad tym glowie. Mam wrazenie, ze nigdy nie musialam wstawac do niej w nocy, zeby zrobic jej mleko, tak szybko to ucieklo. A jednoczesnie pamietam, jak wtedy wlasnie, ta ciemna noca, nie chcialo mi sie odkladac jej do lozeczka, bo tak fajnie pachniala...

      Cudna ta Twoja detynka. :-)

      Usuń
    2. Mi też się skojarzyło:))) Niegrzeczne detynki, niegrzeczne...

      Usuń
    3. Ech, Detynki, gdyby nie nówka-sztuka-Ciężarówka-Uczuciowa, nawoływałabym do spraktykowania procentowych skojarzeń w ścisłym damskim gronie :P
      Niemniej, jako rzekła Isa, niegrzeczne babki z Was;))

      Usuń
  3. WOW. Naprawdę czas szybko płynie. Stara prawda mówi, że najlepiej widać to po dzieciach. Fakt.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakże podobne mam odczucia. Siostrzane wręcz ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Umiejętność wytrzeszczania trzeciego oka, jakże cenna. Chwytaj z tych chwil jak najwięcej. A swoją drogą Dunia ma niezłe upodobania kulinarne. Bułka z keczupem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malwo, bułka z keczupem tak Tobą wstrząsnęła? A co zatem rzekniesz na bułę z keczupem i MIODEM, hę? :P

      Usuń
    2. Leśna, powiedziałabym, że nawet ciężarna o nietypowych zachciankach miałaby problem, by to zjeść ze smakiem :) Chociaż przypomniała mi się w związku z tym taka scenka z moim młodszym bratem, który zażyczył sobie kanapkę z dżemem i keczupem. Tylko już nie pamiętam, czy ją zjadł. Ach, ta kulinarna kreatywność dzieci.

      Usuń