czwartek, 16 października 2014

...a jakby wczoraj to było

To była środa.
Popołudnie.
Byłam męczona liczeniem dni cyklu, liczeniem kolejnego cyklu, czekaniem na niedoczekane.
Zmęczona zmęczeniem.
W pewnym momencie, w oparach przeróżnych myśli, przeczucia, pragnień, wyczekiwania, niezmordowanej nadziei podjęłam decyzję.
Zdyscyplinowałam strumień moczu i - ku własnemu niedowierzaniu podpartemu tłuczeniem się serca w rozgorączkowanej klatce piersiowej - wysikałam drugą kreskę.
W którą nie mogłam, no po prostu nie mogłam uwierzyć.

A teraz moja Druga Kreska głęboko śpi rozkosznie posapując.

Dziewczyny, wy dzielne kobietki, które wciąż czekacie - nie traćcie nadziei.

Nie traćcie.



11 komentarzy:

  1. No pacz, mnie też dziś wzięło na wspominki i sobie czytam u siebie, jak to było kiedyś. Tak w ramach poszukiwania siebie. Uściski przesyłam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Też sobie wspominałam dopiero co :)
    Rosną te małe gady, a dopiero co kreskami były. Niepewnymi. Czy na pewno? Czy się utrzymają? Byle do genetycznych...
    A tu zęby, kupy i uśmiechy :)

    Buziakuję Dunię mocno!
    PS. Czytamy właśnie z Ł książki o Duni! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano rosną, Juti, rosną... Dopiero co mikroskopijne kropki to były w naszych trzewiach, a teraz hojne uśmiechów rozdawanie, zębiszczami łyskanie i cały ten rodzicielski kram:)

      Dunia odcmokuje! (nie odkryła jeszcze, że do całusa usta się zwiera i całowana w dzióbek ów otwiera jak pisklak;)

      P.S. Rose Lagercrantz?:)

      Usuń
  3. Ach jak cudownie za serce ściska ten wpis :-) Rocznica to wielka, ślemy z Klopsikiem całusy i uściski
    Itsallinmyhead

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za serce ściskają tez takie reakcje na wpisy:)
      Całusy dla Klopsika i jego Mamy:)

      Usuń
  4. Ano nie traćcie.
    U mnie też jakoś teraz rok od testu mija. Rok temu patrząc na te dwie kreski nie wierzyłam, że się uda. A jednak :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Sikalo się na te testy kilka razy... Ja cztery lata sikalam. Jakieś kreski były, ale tylko jedne chciały ze mną żyć a teraz śpią ściskając pluszowego królika:) trzeba mieć nadzieję. Tylko ona trzymała mnie przy życiu.

    OdpowiedzUsuń