czwartek, 3 listopada 2016

(Nie) bój się

Nie bój się.
Nie ma czego się bać.

Ile razy w życiu zdarzyło mi się wałkować ten uspokajający w zamierzeniu tekst?
Z ust cudzych pod adresem własnym i z własnych pod adresem innych  - bliższych i tych dalszych..?

Czasem w tym imperatywie oraz bliskich mu semantycznie uspokajaczach zawarta jest najczystsza w swej postaci troska o czyjeś tzw. dobro. O czyjeś dobre samopoczucie.
To ta chęć wyrwania z kogoś chwastów rodem z botanicznego atlasu przypadków mniej lub silniej trujących, toksycznych, wywołujących alergiczną pokrzywkę.

Ale kiedy indziej to wyraz dość obcesowej w swym lekceważeniu "troski".
Czasami to sprowadzone do parteru żenującego banału pseudopocieszenie.
Zwykły wycierus.
Wyświechtaniec.

- Ej, no... No nie bój się. Na pewno będzie dobrze.

Znają to państwo?
Bo ja owszem.
......................................................................................................

A to państwo znają:

włos wydłubany z tej zupy


?
......................................................................................................
Przeczytałam raz. 
Potem drugi. 
... i ósmy.

I się zamyśliłam.
......................................................................................................

A potem obiecałam sobie, że - niczym wytrawny nałogowiec - najpierw znacząco ograniczę.
Następnie definitywnie porzucę.
Porzucę tę arogancką pozę pocieszyciela-znawcy kategorii wiem_lepiej_zaufaj_mi.
Wcale nie wiem lepiej, wcale lepiej się nie znam. Mierzę przecież własną miarką, a ta w końcu skrojona jest wyłącznie pod moje osobiste doświadczenia.

Nie mnie oceniać, czego należy się bać, a o których strachach można zapomnieć i bezceremonialnie zwijać je w kłębek, by następnie wcisnąć ów pod dywan.
I przydeptać.

......................................................................................................

Duniu, córeczko, mądra w swej ostrożności i bojaźni, dziewczynko.
Właśnie że lękaj się.
Nie daj sobie wmówić, że bojaźń jest czymś złym,  zbędnym, obciążającym.

Niemniej,
ucz się ten lęk pokonywać.



Żyj na przekór niemu.

......................................................................................................

Za niespełna tydzień przed Dunią i nami kolejne badanie.
Znajomy scenariusz.
Znajoma sceneria.
Znajomy strach.

Boję się.
Przyznaję to hardo zadzierając podbródek.





26 komentarzy:

  1. Potrzymam Cię za rękę, jeśli pozwolisz.
    Chciałabym kiedyś zrobić zdjęcie, na którym Dunia i Miłosz będą stali ramię w ramię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Isa, kochana moja, pewnie, że pozwolę. Pcham łapę w Twoją.
      Dziękuję:*

      A z tym zdjęciem... zrobimy. Zobaczysz.
      Wg Ciebie wciąż tacy podobni?:)

      Usuń
    2. O rany, tak! Oczywiście niektóre ujęcia czy pozy. To na przykład, ten nosek, policzki... Aż mi łzy w oczach stają, nie wiedzieć czemu :)

      Usuń
    3. Astralne (niemal) rodzeństwo w końcu, co zrobisz:)

      Usuń
  2. Strach matki o dziecko to jest strach, który fizycznie boli.
    Który się czuje, jak dotyk, jak realne zimno, jak ból zęba.
    To co czuje matka, można wiedzieć dopiero wtedy, kiedy się nią zostanie. Zaskakuje mnie to każdego dnia.

    Że się tak górnolotnie wyrażę.

    Trzymam za Was kciuki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Że się tak mało górnolotnie wzruszę - Pink, damn right.
      Dzięki za kciuki!

      Usuń
  3. I ja, ja też trzymam. Za rękę i kciuki. :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Chowam do kieszeni. (te kciuki)
      Będę wciskać w nie (te kieszenie) łapy i macać za nimi (tymi kciukami).
      :*

      PS. Mail dotarł, przeczytałam go pińcet razy, upajam się nim co i raz ponownie. Odpiszę. Kiedyś. Ale na pewno.

      Usuń
  5. Zmieści się tam jeszcze jakaś dłoń do uścisku? Dysponuję nawet czterema ;) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biorę wszystkie cztery!
      Jestem współczesną wersją hydry lernejskiej- miast wielu głów mam ze sto par rąk;)

      Usuń
  6. To uczucie strachu nie jest mi obce. Tak bardzo go nie lubię. Nie chcę oswajać, ale muszę akceptować. Tych lęków jest każdego dnia dużo, o mniejsze i większe sprawy, ale żaden nie równa się temu paraliżującemu o zdrowie dziecka. Ściskam Was mocno i krzepiąco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malwo, milion słów ciśnie mi się pod palce, ale wrodzony introwertyzm mrozi mi palce i trudno uderzać mi nimi w klawiaturę.
      Napiszę zatem jedno - rozumiem Cię.
      Rozumiem Cię z tej drugiej strony lustra.
      I trzymam kciuki, byś na najbardziej nawet paraliżujący strach miała w odwodzie środek zwiotczający.

      Krzepiące uściśnięcie wciąż odczuwam na łopatkach.

      Usuń
  7. Boje się, że zbagatelizuje ich strach. Że mi nie powiedzą, że sie boją ciemności. Że będą bali sie bać. Patrzę w te małe oczka żeby nie robić nic wbrew. Bo mają prawo sie bać. Wszyscy mamy.

    Trzymam mocno i ja.

    A jaka panienka z niej śliczna i te włosy piękne i długie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedzą Ci, że się boją, jeśli nauczysz ich, że strach nie jest niczym złym. Nagannym.
      Będą bali się bać, jeśli zostaną nauczeni, że cokolwiek będzie się działo, cokolwiek wzbudzi w nich trwogę, mają być "dzielni" i szczerzyć dziąsła w nieszczerym uśmiechu.
      Nasza, matek, rola, by nauczyć zdrowego respektu dla lęku i umiejętności radzenia z nim sobie.
      Tak czuję.

      Za te trzymane - dziękuję:*

      Włosy długie, fakt, ale od pierwszego dnia kudłate z Duni stworzenie było:)

      Usuń
  8. Drżąca osika samosiejka ma się dobrze w każdym lesie. A Ty patrz temu strachu w wielkie oczyska i nie przestawaj patrzeć, kiedy każda komórka Twojego ciała wypełni się wielką ulgą. Ja wtedy też odetchnę pełną piersią. Wpraszam się w gościnę. niebieska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaaa, Niebieska!:)))
      Ależ mi radość sprawiłaś! Chodź, siadaj na honorowym, wyściełanym fotelu; już lecę parzyć herbatę.
      Od razu piękniej w tym moim lesie gdy taka niebieska czarodziejka sypie cudnymi słowami. Dziękuję!

      Usuń
  9. Leśna bardzo podziwiam Cię za tę refleksyjność. Mądrość. Jesteś wspaniałą Mamą. Nauczycielką. Czytając Cię, czy tutaj, czy u kogoś, staram się czerpać z wpisów jak najwięcej. Czasem dłuuugo zajmuje mi zrozumienie (leń ze mnie i nerwus).

    Dziękuję.

    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śliwko, ależ Ty potrafisz docieplić bliźniego w lodowaty listopadowy dzień...:*

      Usuń
  10. Ściskam Was mocno, trzymajcie się, niech będzie najlepiej jak może.
    Piękny wpis, do przemyślenia...
    A Dunia jaka śliczna panna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czujemy się uściskane:*
      A Dunia taka śliczna, jaka rogata;)

      Usuń
  11. Przeczytałam już po badaniach - jakie wyniki? Jest się czego bać?

    Bardzo mądra refleksja - że to "nie bój się" czasem zupełnie nie ma sensu. Myślisz, że jest sens mówić, że czegoś należy się bać, a coś innego jest zupełnie niestraszne? Czy każdy ma prawo mieć własne lęki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wężon, jest stabilnie. Nie lepiej, ale też nie gorzej. To bardzo ważne, bo każde "gorzej" oznacza niemożność powrotu do tego lepszego, które było wcześniej.

      Nie, nie wydaje mi się, żeby jakikolwiek sens miało dzielenie rzeczy na te, których bać się należy i te, które powinno się zlekceważyć. Ważniejsze, myślę, to okazać szacunek dla cudzych lęków. Zrozumienie. Pokazać, że strach jest naturalny i niemądrze jest się go wypierać. Bo to jak wypierać się cząstki człowieczeństwa.

      Usuń