czwartek, 23 lutego 2017

Okruchy, okruszki, paproszki

Biorę w ręce mały woreczek.
Pieczołowicie, na klęczkach, zbieram w niego okruchy i paprochy.
Wszelki pył.

Codzienności.

...................................................................................................................................................................................




Sprzątam ciągnąc odkurzacz albo w powyższym towarzystwie,





albo poniższym:


Ewentualnie, grzbiet vacuum cleanera dosiada jeszcze Piesek, od czasu do czasu zwany też Doggie, całowany do stanu totalnego wycałowania oraz ściskany do braku tchu w wymiętolonych trzewiach.

[bydlę, nie żaden tam piesek - toż to maskotka z gatunku gigantów]

...................................................................................................................................................................................

Po tzw. porządkach można odzipnąć.

- Co chcesz teraz robić? - zapytowuję Duńczysławę, która skończywszy zmywanie podłóg...

["mama! nie (w)choć tu! motra połoga, nie widziś?" - krzyczy do mnie płowy krasnal wymachawszy się mopem nad suchą jak pieprz podłogą]

... zdradza swoiste oznaki lekkiego znudzenia.

- Yyy... - myśli płowy elf - yyy... ce(m) porysować!

Nooo, to z koksem.



- Duniu, co to..? - pytam dyplomatycznie ściągając brwi we względne łuki i udając koneserkę nie(zbyt) dojrzałej sztuki malarskiej.
- Sanki! - odpala Dunia. - I bał(b)an! Z ńebieskom czapkom. - uzupełnia artystka.

[aaaaha....]

...................................................................................................................................................................................

- Co czytasz, Duniu? - pytam widząc swe dziecko siedzące na kanapie w towarzystwie (zasłuchanego w lekturze) pluszowego towarzystwa*.


- Bajkę.
- Taa? O czym? - dociekam.
- Yyy... jak Kicia Kocia poshła do bibloteki. Z mamom.

[albowiem Kicia Kocia rules]

Zatem Dunia czyta.
Czyta namiętnie.
Recytuje zapamiętane wiersze, cytuje fragmenty dialogów, opowiada całe połacie zaczytanych na śmierć książek.

...................................................................................................................................................................................


*Towarzystwo towarzyszy także w innych sytuacjach życiowych.
Np. podczas śniadania bądź też obiadu.
Bez towarzystwa bowiem ani rusz.

...................................................................................................................................................................................


- Totam was! - słyszę dziś unoszące się nad duńczynym łóżeczkiem nad ranem, w ćwierćśnie, między snem a ranną jawą.

Bynajmniej, nie jest to miłosne wyznanie skierowane ku nam, jej rodzicom.
To cytat z książki.

Coś jej się śni.

...................................................................................................................................................................................

... a jednak(!)

- Totam će o kochańe mojeee... totam će...! - wyśpiewuje młodociana artystka za Korą całując mnie wprost w pośladek.

....................................................................................................................................................................................

- Mamuśu, po(p)rosze kajke i kjetki. - zgłasza zapotrzebowanie domorosła artystka.
- Po co? - dociekam. - Co chcesz narysować?
- Mamę. Jak ma oći, black hair, polićki, śiję,... - wymienia po kolei szczegóły anatomiczne.

[jeśli w miesiąc dojdzie do kości jarzmowej albo li też blaszki sitowej kości sitowej niezwłocznie zapiszę ją na Harvard School of Medicine]



Efektem pracy twórczej jest gryzmoł jako żywo prezentujący... wór(?).

Na kartofle.

Pora najwyższa odczytać aluzję..?



6 komentarzy:

  1. Z tych paproszków, zlepków, bije taka miłość, że z przyjemnością się przy niej grzeję. I podaję dalej. :)

    Leśna pytanko/a. Czy Ty zbierasz każdą Duńczysławską ekspresję? Czy np tylko to co na papierze narysowane/namalowane etc. Czy może plastelina, żołędzie i kasztaniaki również?

    Uściski :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdą, Śliwko, każdą. Już od paru tygodni zastanawiam się, gdzie zacząć składować te dzieła sztuki ekspresyjnej, jako że produkcja Sztuki przybiera na sile;)
      A matce wszystko jakoś nostalgicznie się kojarzy. I te obrazki, i te kasztanki, i te maski z tygrysem, i pająki z masy porcelanowej...;)
      Boszsz... ileż tego!

      Usuń
    2. Wiedziałam! :)
      U nas, na ten czas dopiero jedna pamiątka-stópkodzieło, zrobiona przez Maksa, ale wiadomo z pomocą starszyzny. Odbita stópka z 16/10/2016 ...taka tycia. :)) <3

      Pająki z masy porcelanowej brzmią ..brrr Leśna jak się taką masę robi?

      Usuń
    3. ...za 30 lat to dopiero się rozmaślanisz na widok tej stópki gdy Maks, dorosły chłop, zaszura Ci stopą w rozmiarze 44 na przykład;)

      Pajączek Ci się nie podoba? Taki malutki, uśmiechnięty..? Dunia "tymi palcyma" go wyklepała!
      http://s10.ifotos.pl/img/spiderjpg_asanhre.jpg

      Po przepis na masę porcelanową odsyłam Cię za to tutaj:
      http://mojedziecikreatywnie.pl/2016/11/sucha-porcelana-przepis/
      Pół grudnia bawiłyśmy się nią z Dunią i powiem Ci, że masa solna może się spokojnie schować do szafy - z porcelanową działa się o wiele przyjemniej:)

      Usuń
  2. Pięknie Dunia mówi, porównuję do Franka (ale tak ze spokojem, nie denerwuję się ;) ) i naprawdę szacun!
    I zazdroszę gustu muzycznego, u nas jedyny przebój (jakiś kilkadziesiąt razy na dobę!) to: Mucha, muchaaa! W samolocie!
    Zakupiliśmy dziecku słuchawki. I to nie jest żart :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juti, pod nosem mamy tzw. bazar. Na parking pod owym bazarem co kilka dni podjeżdża dostawczak. Z otwartymi oknami i ogłuszającymi decybelami ku uciesze wszystkich radych i tych mniej.
      Gdyby nie uporczywe ryglowanie okien i wpajanie dziecku zgoła odmiennych wzorców muzycznych, od paru miesięcy mielibyśmy w chałupie najczystszej próby discopolorelaxlive :P

      Usuń